Wolontariat w doskonałym stylu

Kasia Laszczuk z niesamowitym entuzjazmem i zaangażowaniem udziela korepetycji z języka niemieckiego grupie dzieciaków z rodzin Podkarpackiego Stowarzyszenia Rodzicielstwa Zastępczego „Wielkie Serce”. Pragniemy przedstawić Wam bliżej jej osobę oraz jej wrażenia o byciu wolontariuszką i pracy z dzieciakami. Donosimy ponadto, że są już kolejne osoby, które wyraziły chęć zostania wolontariuszem. Już w styczniu rusza kółko fotograficzne, inne zajęcia już wkrótce. Jeszcze raz zapraszamy Was do uczestniczenia w wolontariacie pracowniczym, może macie jakieś pasje lub umiejętności, którymi chcecie się podzielić.

Co kierowało Tobą, że postanowiłaś przystąpić do wolontariatu pracowniczego?

Przeczytałam informację na stronie, że dzieci potrzebują pomocy w nauce i było dla mnie jasne, że skoro jestem nauczycielem, to jest to prośba skierowana jak najbardziej do mnie.
Powiedz, czy w przeszłości miałaś jakieś doświadczenia z działalnością społeczną, charytatywną?

Nie miałam nigdy możliwości, aby udzielać się społecznie. Zresztą nie patrzę na to w tych kategoriach. Dzieci chcą się uczyć, a ja z kolei lubię być nauczycielem. One na tym korzystają, bo łatwiej będzie im na lekcjach, a ja mam okazję do tego, aby uprawiać swój wyuczony zawód.

Jakie są Twoje pierwsze wrażenia po tych kilku lekcjach?

Od pierwszych lekcji ruszyliśmy z nauką pełną parą. W chwili obecnej moja grupa liczy 6 osób i będzie się regularnie powiększać. Dzieciaki pisały już kartkówkę, pytam je na każdej lekcji. Jest poważnie - tak jak w szkole.

Ukończyłaś uczelnię, która dała Tobie wykształcenie nauczyciela języka niemieckiego. Czy jesteś nauczycielem z powołania a tylko los sprawił, że nie uczysz?

Jako nauczyciel miałam przyjemność pracować przez rok, w gimnazjum. To bardzo ciekawa praca. Nie da się jej potraktować jedynie jako źródło dochodów. Czy się tego chce czy nie, żyje się tą pracą, przeżywa problemy i daje z siebie wszystko, aby jak najwięcej nauczyć młodych ludzi. Nie tylko języka, ale i kultury. Trzeba być wzorem dla uczniów, a to duża odpowiedzialność. Lubię być nauczycielem, więc to chyba częściowo powołanie. Moja obecna praca to całkiem inna branża. Nie chcę już być nauczycielem na pełny etat. Połączenie mojej obecnej pracy i wolontariatu uważam za najlepsze rozwiązanie.

Jeżeli tak, to czy teraz spełniasz się w zawodzie tym jako wolontariusz?

Oj tak, spełniam się jako nauczyciel i jestem bardzo z tego zadowolona.
Jakie są dzieciaki, które uczysz? Zdążyłaś już je trochę poznać?

Moi uczniowie to gimnazjaliści i jedna licealistka. Są sympatyczni. Na razie mnie obserwują. Chyba się nie spodziewali, że dostaną prawdziwego nauczyciela, który będzie wymagał od nich przygotowania na każdą lekcję. Skoro jednak poświęcamy nasz wspólny czas, to dlaczego nie mamy wykorzystać go właściwie?

Jak udaje się Tobie połączyć obowiązki zawodowe, bycie mamą i działalność w ramach wolontariatu?

Wolontariat to tylko godzinka w tygodniu i nie obciąża mnie zanadto. Wiadomo, że trzeba się przygotować do lekcji, zorganizować materiały. Nie umiem tego zrobić inaczej, bez zaangażowania się. Jednak przyjemność przebywania z dziećmi, które naprawdę potrzebują tej pomocy i satysfakcja, że robię coś dobrego, są tego warte.

Jak zachęciłabyś innych do tego, aby zostali wolontariuszami?

Myślę, że nie trzeba specjalnie zachęcać do wolontariatu. Moja reakcja po otrzymaniu informacji, że potrzebna jest pomoc była natychmiastowa. Albo czuje się potrzebę robienia czegoś dla innych bezinteresownie, albo nie. Tu się nie ma nad czym zastanawiać. Może kiedyś ja sama będę potrzebowała pomocy. Może ja sama nauczę się czegoś od moich uczniów.

A teraz może porozmawiamy o Twojej przygodzie z Akademią Doskonalenia Stylu i Glamour. To był Twój duży sukces. Może powiedz jak to się zaczęło i przybliż ideę tego konkursu i szkolenia, które się z nim wiązało.

Ojej, to o tym też wiecie??? Tak, to była niezapomniana przygoda. Akademia Doskonalenia Stylu to szkolenie dla asystentek i sekretarek. Wyglądało całkiem inaczej niż tradycyjne szkolenia. Było bardzo ekskluzywne, świetnie zorganizowane i odbywało się w Warszawie w hotelu Marriott. Miałam przyjemność spotkać aktorów, stylistów z czasopism o modzie, odwiedzić redakcję Glamour. Były też zabiegi w Instytucie Clarins, sesję a zdjęciowa w pięknych sukniach Deni Cler oraz pełny wizaż. Warsztaty, które miały miejsce w czasie szkolenia, dotyczyły podstawowych zagadnień z zakresu psychologii, marketingu oraz zarządzania sekretariatem. Było na prawdę świetnie. Atmosfera zaczęła się psuć, kiedy jedna z nas miała zostać Asystentką Doskonałą. Byłam blisko zwycięstwa, ale nie wygrałam. Koledzy i koleżanki trzymali za mnie kciuki i głosowali . Nie wygrałam, ale wiem, że dla nich i tak jestem wystarczająco dobra i to jest dla mnie najważniejsze. Całe zdarzenie wspominam bardzo miło. Wiele się nauczyłam, poznałam mnóstwo ciekawych ludzi. Dla mnie samej to był oczywiście sukces w tym sensie, że odważyłam się wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Wiedząc, że koledzy z firmy cieszą się ze mną, było mi o wiele łatwiej. Postaram się, aby inne koleżanki asystentki z grupy też wzięły udział w Akademii.

Czy poznałaś tam kogoś ciekawego?

Jak już wcześniej mówiłam, poznałam bardzo miłe dziewczyny z całej Polski. Poznałam również aktorkę Martynę Kliszewską, Magdę Gessler od strony jej działalności restauratorskiej, szefową działu mody z Cosmpolitan, całą redakcję Glamour, Dorotę Maj z TVN Style i wiele innych ciekawych osób.

Co wyniosłaś z tego szkolenia, w czym teraz czujesz się mocniejsza?

Ogólne po szkoleniu poczułam, że skoro dałam radę w wielkim świecie, to ze wszystkim sobie poradzę. Nauczyłam się również kilku rzeczy dotyczących bezpośrednio mojej pracy.

To była jednorazowa przygoda, czy masz w planach jakieś nowe konkursy?

Chętnie biorę udział w konkursach, szczególnie w takich, gdzie nagrody są atrakcyjne. Szkolenie w Akademii Doskonalenia Stylu też wygrałam w konkursie, organizowanym przez producenta materiałów biurowych. Wygrałam też u nich brylanty (na otarcie łez ;-))Teraz potrzebuję konkursu, gdzie można wygrać egzotyczną wycieczkę lub jakiś kobiecy samochodzik (np. Hummer). Kto wie, mam szczęście do takich rzeczy i skoro nie mogę sobie ich kupić, to muszę je zdobyć w inny sposób. Ostatnio wygrałam stylizację w „Super Nowościach”. Jednak zadarłam z fryzjerem już na początku (nie pozwoliłam skrócić sobie włosów) i zamiast przyjemności pozostał niesmak. Czasem się nie udaje i trzeba szukać innych atrakcji.

Co jest Twoją największą pasją?

Właściwie to chyba nie mam żadnej konkretnej pasji. Interesuję się wszystkim, ale powierzchownie. Lubię języki obce. Uczyłam się hiszpańskiego, po czym stwierdziłam, że rosyjski jest ciekawszy. Gdy przystawiły mnie rosyjskie literki, to stwierdziłam, że podstawą jest angielski i to nim się powinnam zająć. W efekcie znam tylko niemiecki, którego nauczyłam się mieszkając jakiś czas w Niemczech. Lubię tańczyć salsę, pływać, podróżować, dobre książki. Interesuję się kulturą Indii oraz motocyklami. Nie mam jednej pasji, której oddawałabym się bez reszty.

Dziękuję za rozmowę.

0 komentarze:

Prześlij komentarz